Posty

Narodziny Światła

Poduszka z igłami. To było pierwsze o czym pomyślała Ellelet, chłonąc zimowy krajobraz, otaczającego willę lasu. Ogołocone z liści pnie, sterczały smutno pośród białej pierzyny, zupełnie jak igły w poduszce, którą Ared trzymał w swojej pracowni krawieckiej. Śniegu napadało w nocy sporo. Metrowy, drewniany płot, który odgradzał front posiadłości, wydawał się teraz o wiele mniejszy. Śnieg sięgał go do połowy. Ellelet lubiła zimę. Nie odczuwała zimna, więc nie rozumiała narzekania ludzi, nerwowo chuchających w złączone dłonie by choć trochę ogrzać oddechem czerwony od mrozu nos. Nie rozumiała narzekania na tak zwaną zimową chandrę i krótkie dni. Zima sprawiała, że całą okolicę zalewała niezliczona fala białych, uroczych drobinek, a każda z nich wyglądała trochę inaczej. Padające płatki pokrywały dachy, trawę, drzewa i wszystko inne na swojej drodze. Z pod białego płaszcza śniegu nie było widać błota, brudu czy kawałków niedojedzonej przez drapieżniki padliny. Ludzie szybciej chowali się w

Nowe początki

Bandyci, mordercy, potwory. Okolice Księstwa Yew były pełne tego tałatajstwa. Jednak mimo towarzystwa tak wątpliwej jakości, urok tutejszych lasów działał na młodego Areda bardzo mocno. Niemal z każdą kolejną wędrówką błądził myślami wśród ogromnych cisów, charakterystycznych drzew, spotykanych wyłącznie w yewiańskiej puszczy. Yewiańskie cisy znane były ze swoich grubych pni, przypominających objętością kilka zrośniętych ze sobą drzew. Kolorowe liście tworzyły potężną koronę, która okalała każdy egzemplarz takiego drzewa, przypominając gęste chmury oświetlone zachodzącym słońcem. Myśliwy często wspominał piękno polan porośniętych najróżniejszymi kwiatami i ziołami. Ellelet czuła, że wśród tych wszystkich tęsknych myśli w umyśle jej podopiecznego powoli kiełkuje jakiś większy plan. Łowczy podróżował dużo, bardzo dużo. Zdecydowanie więcej niż przeciętny człowiek, a przynajmniej taki wniosek wysnuła obserwując młodzieńca, na podstawie wiedzy jaką posiadała na temat życia różnych ziemskich

Noc błogosławieństw

Czas mijał nieubłaganie. Od kiedy Ared został zmuszony opuścić rodzinną wioskę minęły 2 lata. Starszy z braci został obdarowany przez bogów synem. Był niesamowicie dumny z tego faktu. Pierworodnemu Styliana, przez wzgląd na zasługi jego ojca również wróżono wielką przyszłość. Narodziny pierworodnego były wielkim wydarzeniem. W ciągu najbliższych tygodni, był to główny temat wszystkich rozmów i plotek wśród mieszkańców. I nie było w tym nic dziwnego. Stylian zdawał sobie sprawę, że od małego stawiany był za wzór dla innych dzieci. Szybko przyzwyczaił się do bycia w centrum uwagi, a jego kolejne osiągnięcia tylko pogłębiały podziw miejscowych dla jego osoby. Został najmłodszym druidem od wielu, wielu lat. Co więcej, przez wzgląd na swój ogromny potencjał i talent, ukończył szkolenie szybciej i z wyróżnieniem. Co niektórzy żartowali okrutnie, że ponieważ urodził się pierwszy, a talentu miał jak za dwóch, to pewnie on "zabrał" należny Aredowi przydział w magii, jeszcze w łonie ma

Biały Jeleń

Ellelet była pełna podziwu. W porównaniu do niebios, czas płynął na ziemi znacznie szybciej. Pełniąc funkcję strażnika Sali Przejścia, niejednokrotnie miała wrażenie, że czas stoi tam w miejscu. Jednak każdy Płomień Dusz, wyprowadzał ją z tego błędu. To dla niej stał w miejscu czas, była bytem pozaziemskim, wiecznym. Ludzie zaś rodzili się i przemijali stosunkowo szybko. Szybciej niż inne rasy, które tu zamieszkiwały. Byli oczywiście tacy, którzy poznawali arkana magii i dzięki nim zapewniali sobie młodość i dużo więcej czasu. Jednak dla większości ludzi, czas płynął w nieubłaganym tempie.  Lata mijały, a ona tkwiła przy nim, przyglądając się uważnie. Powierzonego sobie chłopca nie odstępowała na krok. Ponieważ była bytem duchowym, nie znała głodu, ciepła, zimna czy zmęczenia. Mogła więc tkwić przy nim dosłownie zawsze. I choć obserwowała każdą chwilę, do wielu wydarzeń nie przykładała uwagi. Musiała jednak przyznać, że czerpała pewną radość, obserwując jak dziecko dorasta i nabiera no